Przedszkole Integracyjne Zielony Latawiec 2024/2025
zielony_latawiec@poczta.fm
kameralne grupy
codziennie praca własną metodą Montessori
autorski program nauczania
2 wychowawców w każdej grupie
1-3 osób wspierających w każdej grupie
specjaliści, którzy są w stałym kontakcie z rodzicami (neurologopeda, logopeda, fijozterapeuta, psycholog, pedagog specjalny, terapeuta SI w każdym oddziale)
zgrany, zaangażowany zespół
ponad 10 lat zaufania rodziców
Co nas wyróżnia?
Wybiórczość żywieniowa to wyzwanie, które dotyka wielu dzieci, a odpowiednie podejście do jej przezwyciężenia może znacząco poprawić ich relację z jedzeniem. Kluczowe jest, aby wspierać dziecko w tym procesie, nie wywierając na nim presji, lecz stwarzając przestrzeń do oswajania się z nowymi smakami i konsystencjami w sposób przyjemny i naturalny. Zajęcia oparte na zmysłach, jak zabawy z dotykiem, wzrokiem czy węchem, stanowią doskonałą formę wsparcia, rozwijając dziecięcą ciekawość i otwartość na jedzenie. Ważne, by każde doświadczenie związane z jedzeniem było postrzegane jako krok ku większej akceptacji, bez przymusu i oczekiwań.
Czas na jedzenie a czas na ćwiczenie
Jeżeli znamy już przyczynę, zwykle pracujemy ze specjalistą nad jej wyeliminowaniem. Jednak również wtedy możemy wesprzeć proces terapii działaniami w domu.
Pamiętajmy, aby wyznaczać sobie realne, krótkoterminowe cele. Niech naszym założeniem nie będzie od razu niwelowanie wybiórczości czy próbowanie wszystkich potraw. Zacznijmy od czegoś prostszego, np. spróbowania pojedynczego produktu lub dodania jednego do jadłospisu dziecka. Cieszmy się z każdego sukcesu, nawet jeśli oznacza „tylko” jego powąchanie. Dajmy sobie czas, nie oczekując, że cel uda się osiągnąć pierwszego dnia czy tygodnia. Patrzmy też szerzej na całą sytuację i dobierajmy zadania dostosowane do naszych potrzeb. Przykładowo takim celem może być spożycie przez dziecko jakiegoś dania w restauracji czy u rodziny. Wówczas pracujmy nad tym, aby dziecko akceptowało dwa rodzaje makaronu lub ryż w zupie tak, abyśmy mogli wspólnie zjeść poza domem.
Moja pierwsza propozycja na działania w domu jest taka, aby rozdzielić czas, w którym pracujemy nad wybiórczością/neofobią od stałych posiłków (chyba, że specjalista zaleci inaczej). Niech czas spędzany przy stole będzie spokojny i przyjemny. W trakcie obiadu czy kolacji postarajmy się, aby każdy domownik miał do zjedzenia coś, co lubi. Nie proponujmy w jego trakcie co chwilę czegoś do zjedzenia. Warto przygotować półmiski, z których każdy może coś wybrać i nałożyć to co i ile chce. Jednocześnie nie ograniczajmy jadłospisu wyłącznie do rzeczy, które dziecko spożywa, ale urozmaicajmy, bez zmuszania do próbowania. Jeśli odejdzie presja, może z czasem dziecko samo sięgnie po coś nowego. Ważne, aby posiłki były czasem przyjemnym, nawet jeśli oznacza to zjedzenie parówki zamiast karpia. Spędzajmy czas przy stole miło, bez telewizji (ona odwraca uwagę od jedzenia). Jeżeli dziecko nie chce jeść poprośmy, aby towarzyszyło pozostałym domownikom przy posiłku i zabawiało nas rozmową. Chodzi o tworzenie miłego skojarzenia z czasem spędzanym przy stole. Niech czas wspólnego obiadu będzie wolny od ćwiczeń związanych z jedzeniem. Szczególnie w święta. Ważne także, aby unikać negatywnych komunikatów i komentarzy kierowanych do dziecka (lub przy nim). Jeżeli trzeba, uprzedźmy pozostałych członków rodziny, aby nie rozmawiali na temat tego co dziecko zjadło a czego nie chciało. Dla dziecka to także trudna sytuacja. Słuchanie o tym, że znowu coś robi źle, nie pomoże nam ani w procesie rozszerzania jadłospisu, ani w tworzeniu relacji, ani samoocenie dziecka.
Propozycje zabaw
Równocześnie znajdźmy chwilę na ćwiczenia i zabawy związane z jedzeniem, które nie będą obciążone jego próbowaniem. Proponuję zabawy związane ze zmysłami. Zapoznajmy dzieci z tym czym one są, jakie wyróżniamy, a następnie przejdźmy do zabaw nimi (z wykorzystaniem jedzenia). Z mojego doświadczenia wynika, że dzieci zdecydowanie chętniej wchodzą w zabawy związane z jedzeniem, jeżeli nie wiedzą, że jego właśnie dotyczą. Czyli zamiast mówić, że teraz trenujemy wybiórczość, zaproponujmy zabawę w zmysły.
Na początek spróbujmy oswoić zmysł wzroku z nowymi produktami. Pobawmy się w zabawy, na których jedynie widać potrawy. Może to być memory, może być gra typu „Sokole oko”. Jeżeli mamy czas i siłę, możemy pobawić się także w eksperymenty np. obserwację które produkty pływają, a które toną. Wówczas dziecko może chętniej dotknąć danego elementu. Jeżeli weźmie do ręki jabłko tylko po to, aby wrzucić je do wanny, to i tak sukces.
Czasem zapominamy o zmyśle słuchu. A przecież jeżeli usłyszymy dźwięk chrupania marchewki czy jabłka, lub rozłamywania świeżego pieczywa, zaczynamy mieć ochotę na spożycie danego produktu. Możemy znaleźć w internecie np. na youtube zagadki słuchowe związane z jedzeniem, ale możemy też robić sobie domowe zagadki (zamknij oczy, jak myślisz co jem?) lub oceniać czy dźwięk wydawany przez dane jedzenie jest głośny/cichy, przyjemny/nieprzyjemny.
Dla dziecka wybiórczego niekiedy nawet dotknięcie produktu jest trudne. Może czuć to, co część z nas, kiedy jest proszone o dotknięcie pająka, dżdżownicy lub lepiącego się blatu. Dlatego warto oswajać także z dotykiem. Świetnym przykładem zabawy jest już wspomniane wcześniej wrzucanie produktów do wody. Dziecko nawet nie zastanawia się nad tym, że musi czegoś dotknąć, aby sprawdzić czy coś pływa. Inną zabawą może być także zabawa w zgadywankę. Wrzućmy kilka rzeczy do worka i zróbmy grę rodzinną. Należy zgadnąć co jest w worku bez podglądania. Inną zabawą może być sortowanie zgodnie z konsystencją lub kształtem. Świetnym momentem na trenowanie tego zmysłu jest wspólna wyprawa do sklepu, wówczas dziecko musi dotknąć produktu, aby trafił on do koszyka. Podobnie może go wyjmować przy kasie, a następnie w domu pomagając wyjmować zakupy na miejsce.
Bardzo ważnym zmysłem jest węch. Odgrywa on ogromną rolę przy jedzeniu. Zdarza się, że wchodząc po jedną bułkę do piekarni, wychodzimy z naręczem świeżego chleba, bułeczek, rogalików, tylko dlatego, że zapach wpłynął na nasz apetyt. Zapach ochrania nas też przed zjedzeniem rzeczy nieświeżych i dzięki niemu czujemy smak. Warto szczególnie zadbać o ten właśnie zmysł. Kuchnia jest wspaniałym miejscem na jego trenowanie. Dawajmy dziecku powąchać warzywa czy owoce, ale także przyprawy lub gotowe potrawy. Możemy też zrobić zapachowe zgadywanki, a nawet znaleźć specjalną grę (np. „Nos w nos”), która będzie trenować nasz zmysł węchu.
Świetnym pomysłem na połączenie wszystkich powyższych zmysłów są zajęcia z tzw. sensoplastyki lub ciastoterapii. Wówczas specjalista przygotowuje różne produkty spożywcze do wspólnej zabawy plastycznej/sensorycznej.
Ostatnim zmysłem, na którym zależeć nam będzie najbardziej jest zmysł smaku. Jednak uważajmy, aby od razu nie narzucać dziecku próbowania poznanych w trakcie zabaw produktów. Jeżeli będzie chciało, to świetnie, jednak nie próbujmy naciskać. Chodzi właśnie o to, aby zmniejszyć presję na próbowanie/jedzenie.
Próbowanie smaków
Jeżeli uznamy, że pozostałe zmysły są już przez nas odpowiednio przygotowane, możemy przejść do smaku. Można oczywiście udać się do specjalisty, a więc np. psychodietetyka lub terapeuty karmienia, który pokieruje naszymi krokami. Możemy jednak wesprzeć jego działania zabawami w domu, jeżeli uzna to za pomocne.
Możemy sami zrobić trening zmysłu smaku, pamiętając aby każdorazowo dziecko nie musiało zjadać produktu. Najpierw niech na niego popatrzy, dopiero potem dotknie, powącha, a na samym końcu, jeżeli będzie chciało poliże, po czym spróbuje. Możemy założyć specjalny dzienniczek sukcesów, lub ustalić inną formę urealnienia sukcesów naszego dziecka. Pamiętajmy, aby za każdym razem dziecko dostało pozytywną informację. Nawet jeśli na dany produkt tylko popatrzy, a odmówi pozostałych czynności – nie gańmy za to, a pochwalmy, że na produkt spojrzał.
Aby wesprzeć ten element, polecam grę „Szalone gary”. Atrakcyjna forma (malutkie garnuszki) i ciekawa zabawa – to naprawdę działa na dzieci. Celem gry jest zgadnięcie co jest w danym garnuszku. Można z zamkniętymi oczami i próbując językiem, ale jeżeli dziecko nie będzie chciało pobawić się w taką wersję, wystarczy zgadywanie np. węchowe.
Zakończenie procesu wprowadzania nowych produktów do diety nie polega tylko na zmuszaniu do próbowania, ale na stwarzaniu pozytywnych skojarzeń z jedzeniem. Cierpliwość, zabawa oraz dostosowanie tempa do potrzeb dziecka to klucz do sukcesu. Pamiętajmy, że każdy mały krok, jak chociażby spojrzenie na nowy produkt, jest sukcesem wartym radości i pochwał. W ten sposób budujemy zdrowe nawyki żywieniowe, które będą służyć dziecku przez całe życie.
Autor: Kamila Janaszek - Hańska, logopeda, terapeuta metody esdm